- Tak, słyszałem - odrzekł Logan, chichocząc.
- Co słyszałeś? - zapytał Jake Thorne zapraszając ich do zajęcia miejsc na obitych skórą fotelach. - śe Alli została niańką Eriki - odparł Logan. - A wiedząc, jak odpowiedzialną osobą jest Alli, moŜemy być spokojni, Ŝe Erika jest w dobrych rękach. Mark potwierdził skinieniem głowy. W tym momencie chętnie by oświadczył wszem i wobec, jak dobre są ręce, w które powierzył dziewczynkę. Na szczęście, gdy wrócił wówczas do pokoju z jej rzeczami, nie zastał jej juŜ. PołoŜyła dziecko spać i wyszła na spacer. Ucieszył się, bo w samotności mógł się jakoś pozbierać. Po raz pierwszy w Ŝyciu tak bardzo pragnął całować kobietę. Długo stał pod prysznicem, łając się w duchu za własną słabość, za marzenia o tej kobiecie. Gdy się ubierał, gdy szykował się na to spotkanie, takie myśli chodziły mu po głowie: do diabła, jest tylko męŜczyzną, a kaŜdy męŜczyzna na jego miejscu pragnąłby takich właśnie, jedynych w swoim rodzaju pocałunków, nie wspominając juŜ u zniewalającym zapachu jej perfum. Wszystko to powaliłoby kaŜdego męŜczyznę, a on był właśnie jednym z takich „kaŜdych". Dość tego, postanowił. Myślał o niej, gdy jechał na zebranie, myślał o niej juŜ na miejscu. Pewno gdy wróci, ona będzie juŜ spała. Chciał, Ŝeby tak właśnie było. A moŜe będzie lepiej, gdy on nie wróci zaraz po zebraniu? MoŜe zwoła chłopaków i zagrają w pokera? Rozejrzał się po sali. Thomas i Gavin wyszli pewno pogadać. Ale gdzie, do diabła, jest Connor Thorne? To właśnie on podkpiwał sobie z Marka, gdy ten spóźniał się na zebranie, bo spóźniła się opiekunka dziecka. Ciekawe, zastanawiał się Mark, czy Connor juŜ wie, Ŝe problem opieki nad dzieckiem juŜ nie istnieje? - Gdzie jest Connor? - zapytał Mark zwracając się do Jake’a. Jake uśmiechnął się, błysnął niebieskimi oczami i rzekł: - Jestem bratem mojego brata, a nie mojego brata stróŜem - odpowiedział Ŝartobliwie i spojrzał na zegarek. -Mamy jeszcze siedem minut. Zaraz tu będzie. - Jak przebiega kampania? - Mark przezornie odbiegł od tematu. Przeciwnikiem Jake’a w wyścigu o prezydenturę miasta była Gretchen Halifax. Trzydziestoparoletnia Gretchen była inteligentna, mądra, o znaczących w mieście wpływach. Nie miała natomiast pojęcia o tym, co jest miastu najbardziej potrzebne. Gdyby wygrała wybory, to jej program tyczący podatków byłby dla miasta zdecydowanie niekorzystny. - Ja gram w otwarte karty, zgodnie z obowiązującymi podczas kampanii zasadami - powiedział Jake. - A moim zdaniem Gretchen raczej je omija. Logan wstał, zdjął marynarkę i rozsiadł się wygodnie na fotelu. - Ciekawe, dlaczego mnie to nie dziwi? Trzej panowie spojrzeli na wchodzących właśnie Con-nora, Toma i Gavina. Domyślili się po ich minach, Ŝe wieści, jakie niosą, nie są dobre, jako Ŝe stosunkowo młody szeryf ma na głowie zarówno wykrycie morderstwa, jak i wyjaśnienie paru podejrzanych wydarzeń. - Moglibyśmy właściwie zaczynać - rzekł Gavin, siadając na fotelu. Usiedli takŜe Connor i Tom, który pojawili się w klubie przed paroma chwilami. Gdy Gavin upewnił się, Ŝe skupia na sobie uwagę obecnych, przystąpił do rzeczy: - WciąŜ nie wiemy, kto strzelił do Melisy Mason - oznajmił wszystkim obecnym, choć było wiadomo, Ŝe skierował te słowa do Logana. On bowiem był z nią zaręczony, więc zamach na jej Ŝycie dotyczył go najbardziej. - Czy w dalszym ciągu trzymamy się teorii, Ŝe skoro Melisa jechała samochodem Logana, to snajper właśnie Loganowi chciał uniemoŜliwić spotkanie z Lucasem Dev-linem? - zapytał Connor. - Tak. Moim zdaniem zaleŜało komuś na tym, by nie doszło do zgody między Devlinem i Windcroftem - rzekł Gavin ponurym głosem.