Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/gielda-samochodowa.bydgoszcz.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra8/ftp/gielda-samochodowa.bydgoszcz.pl/paka.php on line 5
postaci. Arystokrata, bądź co bądź.

postaci. Arystokrata, bądź co bądź.

  • Hektor

postaci. Arystokrata, bądź co bądź.

05 July 2022 by Hektor

– On mnie nie bił – powiedziała cicho pani Polina, która odgadła, skąd w rękach biednego szaleńca znalazła się niedobra powieść. Przecież to ojciec Mitrofaniusz dał ją Aloszy na drogę w celach pedagogicznych, a proszę, co z tego wyszło! Czując się do pewnego stopnia współodpowiedzialna (do czytania powieści zachęciła władykę właśnie ona), Polina Andriejewna poprosiła: – Proszę go nie wypędzać, on nie jest winny. Nie będę składać skargi. – Naprawdę? – Korowin się rozjaśnił i pogroził palcem niewidocznemu aktorowi. – No, teraz będziesz mi się uczył roli Cukru z Niebieskiego ptaka! – Ale od razu znów spuścił wzrok. – Trzeba przyznać, że uzdrawiacz dusz ze mnie nienadzwyczajny. Niezbyt wielu udaje mi się pomóc. Przypadek Terpsychorowa jest ciężki, ale nie beznadziejny, natomiast jak ratować Lentoczkina – pojęcia nie mam. Polina Andriejewna drgnęła: zrozumiała, że zniknięcia Aloszy jeszcze nie wykryto, i nic nie powiedziała. Jednokółka jechała już przez sosnowy lasek, pośród różnobarwnych, w najrozmaitszych stylach utrzymanych domków kliniki. Zza zakrętu ukazała się willa doktora; u jej podjazdu stała zaprzężona w czwórkę koni, nisko osadzona kareta – czarna, ze złotym krzyżem na drzwiczkach. – Czcigodny ojciec zawitał – zdziwił się Donat Sawwicz. – O co może chodzić? Zazwyczaj do siebie zaprasza, i to zawczasu. Widać stało się coś niezwykłego. Zaprowadzę panią do swoich prywatnych pokoi, powiem, żeby się panią zajęto, a sam, przepraszam pokornie, udam się do gabinetu, do władcy wyspy. Nie stało się jednak wedle zamiaru Korowina. Archimandryta zobaczył zapewne podjeżdżającą bryczkę przez okno i wyszedł przywitać się do przedpokoju. A właściwie nie wyszedł – wypadł: cały czarny, rozwścieczony, groźnie stukający kosturem. Na rozchełstaną osobę płci żeńskiej spojrzał mimochodem, skrzywił się z obrzydzeniem i odwrócił wzrok, jakby bał się zbezcześcić oczy widokiem takiej nieprzyzwoitości. Poznał szczodrą pątniczkę czy nie – nie wiadomo. Jeśli nawet poznał, to nic strasznego – uspokoiła samą siebie pani Lisicyna. Dojdzie do wniosku, że szurniętej paniusi znów się przyśnił krokodyl. – Witaj, ojcze. – Korowin skłonił głowę, patrząc na gniewnego przeora z wesołym zdziwieniem. – Czemu zawdzięczam nieoczekiwany zaszczyt? – Umowę pan łamie? – Witalis huknął swym berłem o podłogę. – A umowa, łaskawco, to więcej niż pieniądze! Co mi pan obiecał? Że ona do braci nie będzie się dobierać! I co? – No właśnie, i co? – spytał wcale nieprzestraszony doktor. – Co takiego okropnego się stało? – „Wasilisk” z rana nie wypłynął! Kapitana nie ma! W celi nie ma, na przystani nie ma, nigdzie nie ma! Pasażerowie się awanturują, w ładowni pilny towar – klasztorna śmietana, a statku nie ma kto poprowadzić! – Czcigodny ojciec chwycił się za krzyż na piersi, zapewne po to, by przypomnieć sobie o chrześcijańskim miłosierdziu. Nie pomogło. – Przeprowadziłem dochodzenie! Jonasza wczoraj wieczorem widziano z tą pańską wszetecznicą babilońską! – Jeśli mówi ojciec o Lidii Jewgieniewnie Borejko – spokojnie odpowiedział Donat Sawwicz – to ona nie jest żadną wszetecznicą, postawiono jej inną diagnozę: patologiczna quasinimfomania z obsesyjnym natręctwem i deficytem libidoidalnym. Innymi słowy, jest jedną z tych zawołanych kokietek, które mącą mężczyznom w głowach, ale do swojego ciała w żadnym razie ich nie dopuszczają. – Była umowa! – ryknął ogłuszająco Witalis. – Od moich mnichów ma się trzymać z daleka! Niech na przyjezdnych ćwiczy! Była umowa czy nie? – Była – przyznał doktor. – Ale może ten cały Jonasz sam się wobec niej nie po mnisiemu zachował? – Brat Jonasz to prosta, szczera dusza. Ja go spowiadam, wszystkie jego nieskomplikowane grzechy znam na wylot! Korowin zmrużył oczy. – Prosta dusza, mówi ojciec? A ja w sypialni Lidii Jewgieniewny paczuszkę kokainy znalazłem, do tego dwie puste, ze śladami proszku. Wie ojciec, kto jej to paskudztwo z lądu

Posted in: Bez kategorii Tagged: ela dmoch, ostatni odcinek m jak miłość, raperzy polski,

Najczęściej czytane:

siostrami, pamiętasz? Nakłułyśmy sobie palce i zmieszałyśmy

naszą krew. Miałyśmy wtedy dziesięć lat JEDNA DLA PIĘCIU 143 i przyrzekłyśmy nie mieć przed sobą sekretów. Do tej ... [Read more...]

i rękawiczki są w szafie. A w garażu wisi szufla do

śniegu. A wy - zwrócił się do bliźniaków - weźcie starą szczoteczkę z dolnej szuflady w łazience i do roboty. - Jeszcze jeden nam został. Jaka będzie jego kara? ... [Read more...]

JEDNA DLA PIĘCIU 91

- Owszem. I też mnie to przeraża. - Jack odgarnął włosy z czoła. - Ale to nie znaczy, żebym miał zaraz uciekać. Wolę raczej sprawdzić. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 gielda-samochodowa.bydgoszcz.pl

WordPress Theme by ThemeTaste