Hope rozłączyła się. Przez chwilę wpatrywał się w telefon, po czym trzasnął słuchawką z taką siłą, że pękła plastykowa obudowa. Nie pozwoli traktować Lily w ten sposób! Znajdzie sposób na tę łajdaczkę! Znał jej słaby punkt. Dopnie swego, choćby miało go to drogo kosztować.
Zamienił jeszcze kilka słów z lekarzem, zostawił pielęgniarkom numer swojego pagera i prosto ze szpitala z włączonym policyjnym kogutem pojechał do domu Glorii. Zaparkował na jej podjeździe tak gwałtownie, strzelił drzwiami przy wysiadaniu tak bezceremonialnie, że siedząca w ogródku sąsiadka wypuściła z rąk gazetę, po czym szybko weszła do domu. Zapewne zaraz zacznie obdzwaniać swoje kumy i opowiadać, że pani St. Germaine ma jakieś kłopoty, pomyślał z mściwym rozbawieniem. Gloria otworzyła prawie natychmiast. - Santos? - Spojrzała na niego zaniepokojona. - Co się stało? - Pojedziesz ze mną - powiedział, starając się mówić spokojnie. - Jak to... pojadę? Czy to znaczy, że jestem aresztowana? - Nie. Jedziemy do mnie, do wydziału. Musimy cię przesłuchać. Gloria zmartwiała. - Następne morderstwo? Znowu w hotelu? A może chodzi o Pete’a? - Nie mogę teraz o tym rozmawiać, przykro mi. - Santos odchrząknął, popatrzył na nią beznamiętnie. - Zechcesz pojechać ze mną? - Tak. Zaraz będę gotowa. Zniknęła w głębi domu, on zaś zaczął rozglądać się po eleganckim, lecz bezpretensjonalnie urządzonym wnętrzu. Prawdę mówiąc, spodziewał się czegoś innego; ostentacyjnego bogactwa, przepychu i nadmiaru. Nic z tych rzeczy - dom był stary, wygodny, ale pozbawiony wszelkich pretensji. - Wyglądasz na zaskoczonego. Pewnie nie oczekiwałeś, że tak właśnie mieszka księżniczka? - zagadnęła, wracając z torebką. Zerknął na nią zły, że z taką łatwością odgadła jego myśli. - Muszę cię rozczarować, St. Germanie, ale nie mam wobec ciebie żadnych oczekiwań. - A ja niewiele dbam, czy je masz, czy nie. - Świetnie. Jedźmy więc, jeśli jesteś gotowa. Po chwili jechali już St. Charles Avenue. Jednak zamiast kierować się aleją w kierunku Lee Circle, Santos skręcił na międzystanową, w kierunku zachodnim. - Wydawało mi się, że jedziemy na policję – zdziwiła się Gloria. - Skłamałem. Zerknął na szybkościomierz. Pędzili sto trzydzieści na godzinę. - Jak to skłamałeś? - Tak to - odparł, z satysfakcją zerkając na jej przerażoną minę. - Zatrzymaj natychmiast. Wysiadam. Wypuść mnie z tego wozu, słyszysz, Santos? - Przykro mi, Glorio, ale nie mogę. Ktoś cię potrzebuje. Ktoś bardzo dla mnie ważny. Nie mogę go zawieść. - To śmieszne - prychnęła. - Zatrzymaj albo oskarżę cię o uprowadzenie. Santos zignorował jej pogróżki. - Najpierw coś ci opowiem. Coś, czego inaczej na pewno nie chciałabyś wysłuchać. Jeśli potem nadal będziesz się upierała, żeby wysiąść, droga wolna. - Mów. Co to za historia? - O matce i córce. - Znów zerknął w stronę Glorii. Odwróciła głowę, manifestując brak zainteresowania. - Matka kochała swoją córkę z całego serca - zaczął. - Chciała, żeby dziewczyna miała udane życie, bardziej udane niż ona. I nic dziwnego, jeśli wiemy, że ta matka była prostytutką, właścicielką burdelu, mówiąc ściśle. Burdelmamą. Podobnie zresztą jak jej własna matka, jak babka, z pokolenia na pokolenie wszystkie zajmowały się tą samą profesją. Gloria zwróciła ku niemu twarz i zaczęła słuchać opowieści. - Matka postarała się - ciągnął - o nowe nazwisko dla córki. Wysłała ją do szkoły, gdzie nikt nie wiedział, kim dziewczyna jest i skąd pochodzi. Córka miała jednak własne plany. Skorzystała z okazji i postanowiła na zawsze zerwać z przeszłością. Zwiodła wszystkich, okłamała nawet człowieka, za którego potem wyszła za mąż. Nigdy więcej nie zobaczyła się z matką. Nie chciała nawet zobaczyć jej na łożu śmierci, chociaż było to ostatnie i jedyne życzenie umierającej. Przez chwilę obydwoje milczeli. - Intrygująca historia - Gloria odezwała się pierwsza. - Ale dlaczego mi ją opowiadasz? Co ona ma ze mną wspólnego? - Poczekaj, jeszcze trochę szczegółów - Santos zignorował jej pytanie. - Nie powiedziałem ci jeszcze, że córka bardzo dobrze wyszła za mąż. Doczekała się własnej córki. I nikt nigdy nie poznał o niej prawdy. Nikt nie dociekał, jak wygląda przeszłość tej kobiety, nikt nie kwestionował jej opowieści o dawno temu zmarłych rodzicach. - Santos, proszę... Za dwie godziny muszę być w hotelu. - Gloria zerknęła z niezadowoleniem na zegarek. - Spróbuj skrócić tę barwną powieść i powiedz wprost, co masz mi do powiedzenia. - W porządku. Córka ukończyła dobrą szkołę w Memphis. Opowiadała wszystkim, że jej rodzice zginęli w wypadku. Za granicą... Gloria gwałtownie uniosła głowę. - Co powiedziałeś? Chyba nie sugerujesz... - Owszem. - Zwariowałeś. Mam rozumieć, że moja matka... - Kłamała przez całe życie. - Zacisnął mocniej palce na kierownicy. - A moja Lily jest matką z tej opowieści. - Spojrzał na Glorię. - Lily to twoja babcia. - Ale... - Gloria uniosła dłoń do skroni. - Ale... tyle lat? Tyle lat milczała? Wiedziała przecież, jak się ze mną skontaktować. Dlaczego nigdy nie próbowała? Dlaczego nie chciała mnie poznać? - Bo wstydziła się tego, kim jest. A właściwie kim była przez większość swojego życia. Bała się, że nie będziesz chciała jej znać, podobnie jak rodzona córka. Uwierzyła, że zrujnuje ci życie, jeśli się do ciebie zbliży. Ona cię teraz potrzebuje, Glorio. Tęskni za tobą. Jest umierająca. - Umierająca? - wyszeptała Gloria. - Tak. Twoja matka poinformowała mnie właśnie, że nie chce jej widzieć. Nic jej nie obchodzi, że to ostatnie życzenie Lily. Gloria jeszcze nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała, ale widział, że zaczyna się wahać, powątpiewać.