- A więc hrabia Lieven ma więcej racji, niż sądziłem! Owszem, musimy jej zapewnić
bezpieczeństwo, jeśli chroni ją jedynie ten zbereźnik! Ale jak zdołamy ocalić ją przed Kurkowem? - Nieludow i ja wezwaliśmy już na pomoc najbliższy garnizon wojskowy - wtrącił pospiesznie Lieven. - Kompania brytyjskich dragonów z Brighton zgodziła się pomóc nam w zatrzymaniu Kurkowa i jego ludzi. Mają tu być lada chwila. - Książę jest w tej chwili na statku regenta - wyjaśnił Westland. - Doskonale. Możemy w takim razie ruszać z wojskiem do portu - uznał Lieven. - Nie! - sprzeciwił mu się Nieludow. - To zbyt ryzykowne. Kurkow może wypożyczyć łódź i wymknąć się nam. Lepiej aresztować go w hotelu, gdzie się zatrzymał. Trzeba mu odciąć drogę odwrotu. Wszyscy trzej uznali to za najlepszą strategię. Nieludow spojrzał na zegarek. - Muszę już iść i porozumieć się z kapitanem dragonów. - Och, Boże! - jęknęła Parthenia. - Nie dość, że Kurkow okazał się mordercą, to w dodatku jest spiskowcem! Trudno wprost w to uwierzyć. Co go czeka w Rosji, hrabio? - Może car daruje mu życie z uwagi na dawną przyjaźń. Tyle że Kurkow spędzi je w jakiejś syberyjskiej kopalni. Parthenia się wzdrygnęła i spuściła oczy. - Drogi książę - ciągnął Lieven - a może byśmy tak razem odszukali tę dziewczynę? - Pójdę z wami! - oznajmiła Parthenia. - Och, proszę cię, papo, nie protestuj! Lord Alec gra teraz na turnieju. Panna Ward została sama i może się was przestraszyć. Poza tym jestem jedyną osobą, która ją widziała. Muszę pójść z wami! - Obecność innej młodej damy może się okazać pomocna - poparł ją Lieven. Powinniśmy zapewnić jej bezpieczeństwo! - Westland ujął Parthenię za rękę. - Wystarczy, że z winy tego nędznika naraziłem moją drogą córkę na ryzyko. Parthenia posłała mu smutny uśmiech, a potem zwróciła się do Rosjanina: - Może któryś z panów mógłby nam doradzić, co mamy począć z Kozakami? Nieludow zaniepokoił się jej słowami. - Co, Kozacy tutaj? - O tak, jest ich czterech. Stoją po każdej stronie naszego domu. Nieludow zbliżył się ostrożnie do drzwi, wyciągając spod ciemnego płaszcza zakrzywiony, duży nóż. - Ja się nimi zajmę. - Sam jeden?! - zawołała Parthenia, otwierając szeroko oczy. Carski agent wymknął się bezszelestnie na zewnątrz. - Do licha - mruknął Westland - lepiej nie wchodzić mu w drogę. - Nieludow - odparł Lieven półgłosem - jest najlepszym tajnym agentem, jakiego mamy. Turniej przeciągnął się aż do świtu. Obydwie pary graczy zyskały już po dziewięćdziesiąt punktów, ale żadna z nich nie zdobyła niezbędnej, pięciopunktowej przewagi nad drugą. Po zdobyciu czterech punktów Drax i Alec byli gotowi święcić triumf, lecz w następnym rozdaniu przeciwnicy ponownie wyprzedzili ich o jeden. Fakt, że turniej trwał tak długo i nieznośne wrażenie, że zwycięstwo jest tuż - tuż, a jednak się wymyka, robiły swoje. Zawodników ogarniało znużenie i irytacja. Zapis wynosił teraz 123 do 122, na korzyść pary Kurkow - Tallant. Czy ta partia nigdy się nie skończy? Alec lękał się, że i on, i jego partner zaczynają tracić panowanie nad sobą. Wiedział, że musi teraz wyglądać równie okropnie jak tamci. Eva Campion chybaby go w tej chwili nie zechciała! Wszyscy czterej byli rozczochrani, mieli zaczerwienione, podkrążone oczy, nieprzytomny wzrok i spływali potem. Poprawił się na krześle, obolały od długiego siedzenia. Najbardziej go jednak niepokoiło, że nie pamięta dokładnie, którymi kartami i z której talii już grano. Pocieszał się tylko, że pozostali nie znajdują się bynajmniej w lepszej kondycji. Większa część widzów wyglądała nawet gorzej. Hałaśliwi bracia regenta usnęli na obitych welwetem krzesłach w wielkim salonie. Inni chrapali, leżąc na perskim dywanie, z poduszkami podłożonymi pod głowę. Kilku, którzy już się wyspali, oprzytomniało na tyle, by