kremy na tradzik rossmann
Mark spojrzał na samochód terenowy, potem na Alli. Uniósł brew pytająco: - Naprawdę chcesz mieć taki samochód? - Tak - odparła z uśmiechem. - Oglądałyśmy go wczoraj z Eriką, a sprzedawca był taki uprzejmy, Ŝe pozwolił nam usiąść za kierownicą, zapalić silnik. Naprawdę jestem zachwycona. Wiem, Ŝe to do mnie niepodobne, ale właśnie chcę takie auto. Faktycznie. To było do niej niepodobne. Nie pasowała mu do sportowego wehikułu. Pasowała mu natomiast do tego, co miała - czterodrzwiowego sedana: skórzana tapicerka, podnoszony dach, nie wymieniając innych cech, typowych dla wozu sportowego. Z westchnieniem obrócił głowę do sprzedawcy, który cierpliwie czekał obok. - Biorę ten. I proszę wymienić najbardziej rozsądną cenę. Rozumiemy się? - Oczywiście. Pan Cross mówił mi, Ŝe jest pan jego przyjacielem i Ŝe ten fakt weźmiemy oczywiście pod uwagę. Mark skinął głową. On i Stan Cross chodzili w szkole średniej do jednej klasy. Ucieszył się, gdy Alli wspomniała o tym samochodzie, bo sprzedaŜą takich aut Stan właśnie zarządzał. - Mamy teraz dwa sukcesy, które trzeba uczcić. A więc zapraszamy cię wraz z Eriką jutro na kolację w „Royal Diner". - Myślałam, Ŝe w „Royal Diner" jedliście kolację wczoraj - powiedziała. Poprzedniego dnia została na noc u siebie w domu, Ŝeby zapakować jeszcze trochę swoich rzeczy. Bardzo się ucieszyła na widok Eriki, kiedy rano przybyła na ranczo. I choć nie chciała się do tego przyznać, widok Marka równieŜ ją ucieszył. - NiewaŜne, jak często tam się jada - mówił Mark -kuchnia zawsze jest świetna. - Uśmiechnął się. - I co dalej? Spędzacie obie tak miło czas, Ŝe wydaje mi się, Ŝe Erika uwaŜa mnie juŜ za nudziarza. W moim towarzystwie natychmiast zasypia. Alli wytrzymała jego spojrzenie, pełne ciepła, czułości, i serce zaczęło jej szybciej bić. Chętnie poszłaby razem z nimi do restauracji, ale nie chciała naruszać norm odnoszących się do ich wzajemnych stosunków. - Czy uwaŜasz, Ŝe to w porządku, Ŝebyśmy razem zjedli kolację? Co ty na to? Mark skinął głową. W pewnym sensie Ŝałował, Ŝe doszło między nimi do tej rozmowy. - Tak uwaŜam, cieszę się. A co byś powiedziała, gdybyśmy po skończeniu tych samochodowych formalności spotkali się w restauracji? - Słusznie rozumujesz - powiedziała. Dźwięk złotego dzwoneczka nad drzwiami „Royal Diner" ogłosił pojawienie się Alli. Kolacja była tu typowo domowa, alkoholu nie podawano. Kelnerki miały na sobie róŜowe bluzki, krótkie przed kolana spódnice i małe białe fartuszki. Restauracja ta nie zaliczała się do godnych uwagi lokali w mieście - szare niechlujne linoleum, czerwone wyblakłe obicia krzeseł, popękane blaty stolików - ale za to jedzenie było znakomite. JuŜ od progu Alli poczuła zapach słynnego tu placka z kremem orzechowym. Rozejrzała się i dostrzegła machającego do niej Marka. Nie mogła powstrzymać uśmiechu na widok podąŜającej za swoim wujkiem Eriki i tak jak on machającej rączką. Z szafy grającej wydobywały się dźwięki muzyki - śpiewał Ray Charles. Szykowano kolację. Wyglądało na to, Ŝe w sobotnie wieczory kaŜdy człowiek, obojętne, bogaty czy biedny, otrzymywał pysznego hamburgera i kawałek placka z kremem. Alli spojrzała na Marka i pomyślała, Ŝe chyba wie, co i on czuje. Miała nikłą wiedzę o intymnościach męsko- damskich, ale bezbłędnie wyczuwała atmosferę wytwarzającą się między nimi obojgiem i wydawało się jej, Ŝe jeśli są gdzieś razem, to aŜ skrzy od ich pragnień. Cały czas miała go przed oczami, niezaleŜnie od miejsca i pory, czuła jego