dwanaście lat temu za niego wychodziła, wiedziała, że robi karierę w departamencie.
Poza tym była już w ciąży. I oboje chcieli tego dziecka. To im się udało, stwierdził, myśląc o córce. Z resztą było gorzej, mieli wzloty i upadki, na co wpływała zarówno jego kariera, jak i zmienne humory Delilah. A teraz się rozwiedli. Cholera. Przegrał po raz drugi. Już wcześniej był żonaty. Ożenił się z Alondą, która była jego studencką miłością. Związek skończył się, gdy przyłapał ją w łóżku z najlepszą przyjaciółką i wyznała mu, że jest lesbijką. Zawsze była. To nie tak, że go nie kochała, ale... Bosko. Wybiegł z mieszkania i następnego dnia wniósł pozew o rozwód. Dobrze przynajmniej, że nie mieli dzieci. Dwa lata później poznał Delilah i wpadł po uszy, ale zachował ostrożność. Nie chciał ponownie popełnić tego samego błędu. Jeszcze raz rzucił okiem na budynek – czteropiętrowy apartamentowiec obłożony różowym tynkiem. Łuki w oknach i klasyczna dachówka przywodziły na myśl starą Kalifornię. Mieszkała na najwyższym piętrze – dwie sypialnie i sto metrów drogich wykładzin. Tam, jak twierdziła, może zacząć od nowa i przekonać się, czego naprawdę chce od życia, cokolwiek to miało znaczyć. Przekręcił kluczyk w stacyjce i silnik ożył. Wyjechał z parkingu – co było rzadkością tutaj, w Santa Monica, dwadzieścia sześć przecznic od plaży. Według niego czynsz był bardzo wysoki, ale Delilah miała pieniądze. Była właścicielką połowy udziałów w szkole modelek, do której ambitne matki posyłały córki, by nauczyły się zawodu. Delilah, eksmodelka i urodzony handlowiec, przyczyniła się do sukcesu firmy. Po co jej mąż policjant pracoholik? Ich rozwód zakończył się pół roku temu. Teraz chodziło już tylko o zasady opieki nad córką. Szczerze mówiąc, Hayes zaczął już randkować. Tym razem związał się z Corrine O’Donnell, koleżanką z wydziału, kobietą, która wiedziała, co oznacza życie u boku policjanta. Kiedyś sama była detektywem, ale po wypadku trafiła za biurko do wydziału osób zaginionych. Twierdziła, że nie ma nic przeciwko temu. Jednak wcale nie był tego taki pewien. Włączył się do ruchu. Czuł wściekłość na myśl o ostatnich żądaniach Delilah. Skręcił w stronę autostrady Santa Monica. Chciał jeszcze poszukać czegoś o Bentzu, zanim się z nim jutro spotka. Rick Bentz nie przyjechał z kurtuazyjną wizytą. Telefony, które już wykonał, utwierdziły Hayesa w tym, co wiedział: Bentz był na zwolnieniu lekarskim w Nowym Orleanie; krążyły plotki, że nie wróci do czynnej służby. Odniósł poważne obrażenia, był w śpiączce, przechodził intensywną fizjoterapię. Jeśli w ogóle wróci do pracy, trafi za biurko, a Rick Bentz, którego znał w dawnych czasach, wolałby umrzeć, niż zagrzebać się w papierkowej robocie. Zakładał, że to się nie zmieniło. Ale i tak trochę poszperał. Z tego, co pamiętał, Bentz załamał się po śmierci byłej żony i śmierci syna Valdezów. Oczyszczono go z wszelkich zarzutów; choć jego broń okazała się tylko straszakiem, chłopiec celował do jego partnera, Russa Trinidada. Mimo że oczyszczono go z podejrzeń, Bentza gryzły wyrzuty sumienia, a samobójstwo żony jeszcze pogorszyło sprawę. Nie interesowało go nic poza córką. Odszedł z wydziału z zszarganą reputacją – sprawa syna Valdezów i nierozwiązane podwójne morderstwo wydarzyły się zbyt szybko po sobie. Bentz zrezygnował z pracy w Los Angeles i choć tak naprawdę nikt nie mógł mu niczego zarzucić, ludzie gadali. Nawet jego przyjaciele twierdzili, że stracił dawną bystrość, gdy ponownie zamieszkał z byłą żoną. Później składali śmierć nastolatka na karb jego kiepskiej oceny sytuacji, braku koncentracji, choć w rzeczywistości był to tylko nieszczęśliwy wypadek. Hayes nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Dostrzegł lukę w sznurze aut i skorzystał z okazji: wyprzedził wiekowego volkswagena krztuszącego się kłębami błękitnego dymu i znalazł się na autostradzie.