- Okazał się bardzo hojny.
Victoria pokiwała głową. - Nigdy nie spierał się o drobiazgi. Obserwował ją przez dłuższą chwilę, zaabsorbowany szybko pulsującą żyłką na szyi. I nagle przypomniał sobie, że jest Sinem Graftonem, zdeklarowanym uwodzicielem i hedonistą. - Pani również szybko powzięła decyzję. - Sama chciałam, żeby zaciągnął mnie pan do ogrodu - stwierdziła, rumieniąc się rozkosznie. - Nie wiedziałam jednak, że spróbuje mnie pan rozebrać. - Nie przeszkadzało to pani, zanim pojawił się ojciec. Jej policzki przybrały ciemniejszą barwę. - Przyznaję, milordzie, że dobrze pan całuje. Zapewne dużo pan ćwiczył. Ukłonił się rozbawiony. - Cieszę się, że moje wysiłki nie poszły na marne. - Aż za bardzo się pan starał, zdaniem moich rodziców. - Przepraszam, że na nasze sam na sam wybrałem niewłaściwe miejsce, ale nie za całowanie. - Podszedł do niej bliżej. Działała na niego równie mocno jak poprzedniego wieczoru. - Jest pani urocza. - Nadal próbuje mnie pan uwieść? - Odsunęła się od okna i ruszyła do wyjścia. - Niepotrzebnie, lordzie Althorpe. Już pan zdobył moją rękę. Ze zdziwieniem patrzył, jak panna Fontaine zamyka drzwi gabinetu i staje twarzą do niego. - Jeśli chce pani kontynuować to, co zaczęliśmy wczoraj, jestem bardziej niż chętny - powiedział cicho. - Pragnę jedynie wydostać nas z kłopotów - odparła ściszonym głosem. - Panu też nie pali się do tego małżeństwa. - Co więc pani proponuje? Splotła dłonie. - Ostatnie pięć lat spędził pan na kontynencie. Nikt by się nie zdziwił, gdyby postanowił pan tam wrócić. Najwyraźniej sądziła, że może dyktować warunki. Jej ojciec miał rację co do jednego: była samowolna i pewna siebie. - Pewnie nie. - Jeśli chodzi o pieniądze, mam własne dochody. Mógłby pan wygodnie żyć w Paryżu za... powiedzmy, tysiąc funtów rocznie. Nie wierzył własnym uszom. - Chce pani, żebym wyjechał do Paryża? - Tak. Im szybciej, tym lepiej. - A pani będzie płacić za moje utrzymanie? Na jej twarzy odmalowała się niepewność. - Tak. - Powinna jeszcze pani obiecać, że będzie mnie odwiedzać od czasu do czasu i przywozić czekoladki. Victoria zmrużyła oczy. - Nie proponuję, żeby został pan moim utrzymankiem czy kimś w tym rodzaju. Pragnę tylko, żeby