się i zwymiotował.
Raport zawierał wiele szczegółów, głównie dzięki temu, że policjant natychmiast wezwał karetkę. Rainie wiedziała z doświadczenia, że nikt nie zaciera śladów lepiej niż pracownicy pogotowia, no, może z wyjątkiem stra¬ żypożarnej. Przyjrzała się uważnie zdjęciom z polaroida, jak również małym rysunkom, które wskazywały, gdzie znaleziono pieszego i jego psa, a następnie szkic przedstawiający położenie samochodu względem słupa. Z danych wynikało, że ford explorer rocznik 1996 był zarejestrowany na nazwisko Amandy Jane Quincy i że został zakupiony trzy lata wcześniej. Był to model bez dodatkowych bajerów, bez automatycznej skrzyni biegów i - na nieszczęście dla Mandy - bez poduszki powietrznej. W chwili zderzenia kierowca nie miał zapiętych pasów. Policjant zapisał, że pas kierowcy „nie funkcjonował". Rainie nie wiedziała, co to może znaczyć, ale na kolejnych stronach również nie znalazła wyjaśnienia. Rozczarował ją fakt, że nie wezwano specjalistów z drogówki. W stanie Oregon policja miała specjalny oddział, który specjalizował się w analizowaniu i rekonstrukcji wypadków. W Wirginii albo nie mieli takiego oddziału, albo doszli do wniosku, że nie ma potrzeby go wzywać. Dobrze, że tamten policjant zapisał przynajmniej podstawowe rzeczy. Na zakręcie nie było śladów, czyli kobieta nawet nie próbowała hamować. Na boku i tyle samochodu nie znaleziono żadnych uszkodzeń ani zadrapań lakieru, które mogłyby wskazywać na udział innego pojazdu. Na miejscu wypadku nie znaleziono śladów innych samochodów. Wniosek policjanta był prosty: wypadek z udziałem jednego auta, kierujący stracił panowanie nad pojazdem, zrobić badania na narkotyki i alkohol. Na pogotowiu policjant dopisał do raportu jeszcze jedno zdanie: Badanie wykazało 2 promile alkoholu we krwi. Kobieta kierująca samochodem ma poważne obrażenia głowy i prawdopodobnie nie przeżyje. Na tym notatka się kończyła. Ofiara wypadku nie odzyskała świadomości, więc nie przedstawiono jej oskarżenia. Ponad rok później - zmarła. Sprawa zamknięta. Rainie poczuła chłód. Odłożyła notatki, ale zdjęcia nadal trzymała w dłoniach. Zdjęcia nieszczęsnego mężczyzny, który wyszedł na spacer z psem. Zdjęcia biednego foksteriera, który miał nie dość długą smycz. Zdjęcia masywnego pojazdu, którego przód od uderzenia spłaszczył się, jakby był z papieru. - Następny wypadek 33 Pracownicy pogotowia błyskawicznie przewieźli Amandę na intensywną terapię, oszczędzając wszystkim widoku. Policjant zdążył jednak sfotografować przednią szybę, włącznie z jej lewym górnym narożnikiem, w którym widać było makabrycznie strzaskaną twarz. Quincy przyjrzał się zdjęciom. Rainie zastanawiała się, po jakim czasie je odłoży. Westchnęła. Zawartość raportu nie dawała wielkiej nadziei. Nie znaleziono śladów innego samochodu. Nie było śladów hamowania. Poza tym nie było śladów żadnego innego człowieka. Policjant napisał przyzwoity raport i w tej chwili Rainie musiała to przyznać. Pozostawała kwestia, jakim cudem Mandy była pijana o wpół do szóstej rano, kiedy trzy godziny wcześniej u znajomych była trzeźwa. Był jeszcze „niefunkcjonujący" pas; gdyby działał, pewnie uratowałby jej życie. No i ten tajemniczy mężczyzna, podobno ukochany Amandy Quincy, którego nikt nigdy nie widział. - Niewiele tego jest - mruknęła. Ale podejrzenia Quincy'ego musiały zrobić na niej wrażenie, bo już nie była taka pewna siebie.