- Tchórze - skomentował hrabia, gdy zostali sami.
Wychylił brandy do dna i skinął na kelnera. - Czego się pan napije? -Whisky. - Dziwny trunek jak na Anglika, który tyle lat spędził we Francji. - A pan pali amerykańskie cygara - odparował Sin. - Ale może porozmawiamy o naszych gustach, gdy rozejm się skończy. Teraz chciałbym się dowiedzieć, co znaczyła pańska uwaga o mojej żonie. - Vixen mi zdradziła, że pomaga panu w pewnej sprawie. O resztę proszę ją zapytać. Do diaska! Rzeczywiście ostatnio była dziwnie powściągliwa. A teraz się okazuje, że dopuściła do tajemnicy jeszcze jedną osobę. - Kilcairn, muszę cię prosić o dyskrecję. Balfour wzruszył ramionami. - Źle bym o panu myślał, gdyby nie próbował pan znaleźć zabójcy swojego brata. Przynajmniej podejrzewam, że o to chodzi. - Nie pański interes. Hrabia odstawił kieliszek na stół. - Uważam Vixen za dobrą przyjaciółkę. Wiem, że nigdy nie wyszłaby za głupca, nawet pod przymusem. - Czy to komplement? - W pewnym sensie. Nie wiem, do czego pan zmierza, i nie mieszałem się w pańskie sprawy, bo Victoria pana lubi. Jeśli będzie pan potrzebował mojej pomocy, proszę dać mi znać. - Podniósł się z krzesła. - Moja żona już zaczęła robić aluzje, więc lepiej pójdę do domu. - Nie, Mungo. Powtórz: „Do diabła!". - „Och, zupełnie jak klacz i ogier". Zamknęła oczy. Policzki jej płonęły. - Znowu wczoraj podsłuchiwałeś, niedobry ptaku? - „Teraz, Sin, teraz". W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i głos Sinclaira: - Victorio? - Wejdź. - Na widok zagniewanej twarzy męża ogarnął ją niepokój. - Jak twoi tajemniczy przyjaciele? - Nie wiem. Spotkałem się z twoim przyjacielem. Dała papudze ostatni kawałek herbatnika. - Z którym? - Z Kilcairnem. - Kil... Sądziłam, że go nie lubisz. - Bo nie lubiłem. A odkąd mi powiedział, że za moimi plecami wciąż prowadzisz śledztwo, nadal za nim nie przepadam. - Niczego nie robię za twoimi plecami. - Podeszła do Sinclaira, wzięła go za rękę i wciągnęła do pokoju. Starannie zamknęła drzwi. - Pomagam ci znaleźć zabójcę Thomasa. - Prosiłem cię, żebyś tego nie robiła. - Bo się o mnie boisz, ale przecież rozmowa z Lucienem